/
Kawalerka 14 m2 – jak niemożliwe stało się możliwe. Wywiad z naszymi projektantkami.
Inne ujęcie na okno i przestrzen z biurkiem. Dodatkowo widac kanape, lampe stojaca i szafki
9 października, 2022

Kawalerka 14 m2 – jak niemożliwe stało się możliwe. Wywiad z naszymi projektantkami.

Nasze wnętrzarskie historie dałoby się spisać w książkę – a i tak mogłoby nie starczyć kartek. Dzisiaj przychodzimy z jedną z nich. Jak udało nam się zmieścić czteroosobową rodzinę na 14 m2 powierzchni? 

W naszych projektantach najbardziej cenimy zaangażowanie. Im trudniejsze zadanie, tym więcej mamy motywacji, aby je wykonać. Można powiedzieć, że wyzwania dodają nam skrzydeł 🙂 Jako dowód przedstawiamy historię dwóch projektantek, które musiały podjąć się na pozór niemożliwego. Kawalerka dla czteroosobowej rodziny była wyzwaniem. Jak udało się je urządzić?

Widok na antresole z lozkiem przyslonieta drewnianymi deskami, w tle widac aneks kuchenny

Dzień jak co dzień. Zadzwoniła potencjalna klientka z pytaniem o współpracę.  

W naszej branży zdarzają się nietypowe zlecenia. Zapytałyśmy więc założycielki Pogotowia – Joasię i Kasię – o ich wspomnienie tego projektu. Historia zaczyna się jak każda inna. „Pewnego dnia zadzwoniła Pani z pytaniem o współpracę przy projekcie kawalerki. Nieduże mieszkanko na warszawskim Powiślu” tymi słowami zaczyna Joasia. 

Na spotkaniu projektantki jak zwykle pytały o potrzeby, marzenia i wymagania Klientki. Okazało się, że kawalerka miała służyć jako krótkoterminowe mieszkanie dla czteroosobowej rodziny: „Klientka wspomniała o konieczności, jaką są cztery miejsca do spania. Równie ważne było dla niej uwzględnienie strefy do pracy z dobrym oświetleniem dla dwóch osób – jej samej, i męża, ponieważ oboje pracują w domu” kontynuuje Joasia. 

Lista potrzeb obejmowała również: wygodne miejsce do jadania posiłków, dużo przestrzeni do przechowywania, sporo półek na książki, telewizor, ale zaprojektowany tak, żeby można go było ukryć i w pełni wyposażoną kuchnię – co ważne – oddzieloną od salonu. Kasia to spotkanie kwituje słowami „Przyjęłyśmy wszystko na klatę, i dopiero na końcu spytałyśmy o metraż. Wtedy się okazało, że mamy do dyspozycji na wszystko 14 m2”. Przy stole wybucha śmiech. 

Widok na biurko, obraz z syrenka, okno. Panele podlogowe oraz lampa wiszaca

Warszawska kawalerka – metodą prób i błędów.

„W zasadzie udało się “odhaczyć” każdy punkt z listy. Co możemy poradzić? Od razu pokochałyśmy tę klientkę, i zależało nam na spełnieniu jej marzenia.” 

Teraz już wiemy, że historia “maleństwa” na Powiślu kończy się szczęśliwie. Co nie oznacza, że obyło się bez przeszkód. Wszystko musiało być perfekcyjnie wyliczone i przemyślane tak, aby wykorzystać każdy centymetr przestrzeni. „Było dużo mebli na zamówienie. Na koniec remontu pozostał ostatni, duży etap – zabudowy stolarskie. Stolarz przyjechał z dwoma pracownikami. Zaczęli znosić do mieszkania wszystkie elementy do budowy mebli, co spowodowało, że bardzo szybko nie było możliwości swobodnego przemieszczania. Pracownicy zapytali nawet „Ej, Piotrek, a ty zamówień nie pomyliłeś?” wspomina Joasia z uśmiechem. 

Dzięki paru sztuczkom – takimi jak stół jadalny, który został zamontowany na zawiasach jako przedłużenie blatu czy antresoli i wynikającej z niej ażurowej ścianki działowej – udało się osiągnąć pożądany efekt. Bo naszą żelazną zasadą jest, żeby projekty wnętrz zawsze kończyć z uśmiechem na twarzy Klienta! 

Kanapa z poduszkami, w tle szafki z bialymi frontami, po prawej okno i wiszaca lampa

Kawalerka na Powiślu. Po 14 m2 przyszedł czas na więcej.

Historia rodzinnej kawalerki powoli dobiega końca, ale Kasia zaznacza, że nie był to koniec wnętrzarskich przygód z wyjątkową Klientką. 

„W czasie tej współpracy zdążyliśmy się bardzo polubić. Po ukończeniu tego mieszkanka jeszcze nieraz dla nich pracowałyśmy przy kolejnych inwestycjach – dwóch domów i kilku mieszkań na wynajem… Z tej relacji zrodziło się kilka naprawdę fajnych wnętrz. Śmieszne, biorąc pod uwagę, że połączyło nas zaledwie 14 m2.” 

Co przekonało Klientkę do wyboru właśnie Pogotowia? „Pamiętam, jak po skończonej pracy mówiła o tym, że zgłaszała się z tym projektem do wielu architektów wnętrz wielu. Nas wybrała z dwóch powodów. Pierwszy – odpisałyśmy szybko i bez sztywnych formalności. Po drugie – na jej niebanalne wymagania nie kręciłyśmy nosem. Cóż, nie w naszej naturze jest marudzenie i wytrzeszczanie gał” tłumaczy Joasia. 

Obie projektantki wspominają tę realizację jako „fascynującą”; wyzwanie godne podjęcia. „Nasza nazwa nie bierze się znikąd. Naprawdę staramy się spełniać rolę Pogotowia Wnętrzarskiego – czyli rozwiązywać przypadki, które na pierwszy rzut oka wydają się nierozwiązywalne. Takie łamigłówki tylko bardziej pchają nas do działania. Lubimy czasem wcielać się w rolę Sherlocka” podsumowuje Kasia. 

Jeśli więc uważasz, że Twoje wymarzone wnętrze jest niemożliwe do zrobienia, skontaktuj się z nami. Chętnie podejmiemy się każdego wyzwania! Naszą rozmowę Joasia kończy najlepszą możliwą puentą: 

„No, tak. Fajnie się przy tym pracowało.” 

Będzie nam bardzo miło odpowiedzieć na Twoje pytania.
Najbardziej lubimy telefonicznie pod numerem 506 656 151, ale na maile i wiadomości też odpowiadamy .
(z wyjątkiem tych, które wpadają do spamu)

Artykuły powiązane

Wszystko co musisz wiedzieć o garderobie?

Remont generalny pod wynajem krótkoterminowy z Klientami za granicą – da się?

Kuchnia na jednej ścianie w salonie – jak ją dobrze zaprojektować?

Gdzie tak naprawdę powinno stać łóżko w sypialni?

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies, które będą zamieszczane w Państwa urządzeniu (komputerze, laptopie, smartfonie). W każdym momencie mogą Państwo dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki internetowej i wyłączyć opcję zapisu plików cookies.